piątek, 26 listopada 2021

Polska a sprawa europejska.

     Polska zawsze była przedmurzem chrześcijaństwa. Od zarania od chrztu w 966 roku. Przedmurzem chrześcijaństwa i Europy tym samym, przedmurzem cywilizacji zachodu, czasem nawet wbrew sobie. Czy wyszło jej to na dobre. Chyba tak. Istniejemy już przeszło tysiąc lat jako Polska i jako naród. Europa nieco dłużej już od Antyku już od starożytnej Grecji i Rzymu teraz znowu musimy jej bronić. Czy powinniśmy? Powinniśmy się Europie odwdzięczyć jako Polacy i Katolicy, jako naród i Europejczycy. Istniejemy dzięki Europie i Europa istnieje dzięki nam. Dzięki Piłsudskiemu, który zatrzymał bolszewików w 1920, i wcześniej dzięki Sobieskiemu, który powstrzymał Turków w 1689, dzięki Solidarności, która obaliła komunizm w 1989 roku. Teraz rządy Polskiej Prawicy, doszły do władzy pod hasłem walki z układem okrągłostołowym, walki z postkomunizmem, często odsądzane od czci i wiary dały dowód zdecydowanej postawy. Zatrzymaliśmy być może Rosję i ostatniego dyktatora Europy, który urąga wszystkim z Mińska i upadmiatawia swój kraj, stawiając wszystkich przed faktem dokonanym i stawiając na swoim wchodząc do Europy na swoich zasadach, wchodząc do Europy nie licząc się z jej wartościami, chyba samodzielnie, choć prawdopodobnie w komitywie ze swym wielkim bratem przeszedł do kontrofensywy i atakuje Europę przy pomocy wojny terrorystycznej, to już coś więcej niż atak hybrydowy. To znowu napaść na Europę i Polskę bo to jedno. Polska leży w Europie, od zawsze od chrztu, od pierwszych Piastów politycznie, kulturowo i cywilizacyjnie. Leżymy u jej wrót leżymy w jej sercu i w istocie jesteśmy nim - sercem Europy i nie powinniśmy się tego wstydzić, polskości i europejskości zarazem powinniśmy oba tej pojęcia wziąść sobie do serca właśnie. że Polak to Katolik i Europejczyk właśnie i zarazem. Wyrośliśmy wyrosła w tradycji chrześcijańskiej wolnościowej, katolickiej demokratycznej. Saramackiej w tradycji buty i niepokory, w tradycji nieprzejednania. W tradycji walki. Nasze serca tłoczą krew Polską i Europejską. Zawsze walczyliśmy do jej krwi ostatniej. Tym razem PiS tym razem Zjednoczona Prawica i znowu Polska tak jak za Piłsudskiego, tak jak za Sobieskiego tak teraz za Kaczyńskiego daje odpór napaści na Europę i to jak narazie skutecznie. ZBiR wciąż atakuje a my wciąż się bronimy! Od tysiąca przeszło lat. je lat. To milenium, to milenium walki o Polskę i Europę dało znowu owoce wciąż istniejmy a z nami Europa, która znowu jest i powinna nam być wdzięczna...za ocalenie za przyszłość naszą wspólną, Europy i Polski, Europejczyków i Polaków, bo jedno. Może nie jest za późno. Może Eurazja, może Azja, barbaria ustąpi i się zawaha może zmienieniem wektoru może zwróci u wrót. Może przystanie i się zastanowi czy Europa to nie nasz wspólny dom od Moskwy po Lizbonę z uwzględnieniem Mińska i Kijowa właśnie. Może czas przestać skakać sobie do oczu. Może czas podać sobie rękę na zgodę. Może Łacinnicy i  Bizantyjczycy to jedno.

     Kto jak nie Polacy wiedzą najlepiej jak to jest cierpieć z powodu najazdu, podboju, okupacji i ucisku. Narazie został on powstrzymany. Narazie się bronimy. Znowu ratujemy Europę, czy Europa uratuje nas. Czy się nam odwdzięczy,znowu. Kto tu ma dług do spłacenia i komu. My Europie, Unii Europejskiej, za te dwadzieścia czy trzydzieści lat  dobrobytu, demokracji i bezpieczeństwa, czy Europa znowu nam za Sobieskiego, za Piłsudkiego, za Kaczyńskiego... za braci Kaczyńskich... Znowu jesteśmy na pierwszej linii znowu budujemy okopy... Na razie to płot, ... mur... Linia Kaczyńskiego, to fortyfikacja ludzi zatroskanych o los ojczyzny. Wszyscy w niej stoimy, wszyscy jej bronimy. Europa także, a przynajmniej powinna. Znowu jesteśmy przedmurzem Europy i całej cywilizacji Zachodu. Może znowu nam się to opłaci. Może znowu opłaci się to Polsce. Może będzie to linia nie podziału, ale pojednania właśnie,  nie żelazna kurtyna, czego nikt nie chce, która tym razem przebiegnie od Kaliningradu do Stambułu, ale linia zgody, linia pojednania, linia porozumienia i przyjaźni. która nie podzieli więcej Europy na dwa organizmy. Może to linia zgody i pojednania... którą jest wschodnia granica Polskiego Państwa.  Europa musi bowiem oddychać dwoma płucami. Lewym i prawym, jak zdrowy. organizm. Pamiętajmy, że serce europy leży w Polsce, że my niem jesteśmy, jeżeli wda się infekcja, wirus, zakażenie, możemy dostać zawału, udaru, lub zatoru. Musimy zatem pompować europejską krew umiejętnie tak by cały organizm był zdrowy i silny,  byśmy się nie zakrztusili wydzieliną żółci, flegmą niemocy i nienawiści,  by cała Europa oddychała zdrowym powietrzem, wolnym od dwutlenku węgla. To wszystko dla naszego dobra. Całej Europy. Bo Europa to My. Bądźmy zatem Ante Murale Cordialis Europenis. 



wtorek, 20 października 2015

Uchodźcy a sprawa europejska

Tysiące uchodźców, którzy obecnie zalewają Europę, są dla starego kontynentu wyzwaniem. Obcy cywilizacyjnie migranci, szukając lepszego życia, budzą albo lęk i obawy, albo postawy tyle szlachetne, co naiwne. Wszystko to każe postawić pytanie jak Unia Europejska powinna się w tej sytuacji zachować. Nie sposób przejść obojętnie wobec tragedii ludzkiej, przyglądać się tonącym w Morzu Śródziemnym imigrantom i modlić się jedynie o to, aby kolejni nie decydowali się na niebezpieczną podróż do lepszego, europejskiego świata, martwiąc się wyłącznie o własne dobro i pomyślność. Nie sposób też z kolei bez końca przyjmować coraz to nowych rzesz uciekinierów, nie posiadając strategii i wizji co z nimi począć. Ignorować fakt, iż znaczna liczba już mieszkających w Europie Muzułmanów wcale nie ma ochoty się integrować, tworząc zamknięte i wyobcowane społeczności, które na dodatek przyjmują często wrogą postawę wobec państwa, czy narodu okazującego im swoją gościnność, społeczności, które nie robią sobie nic z jego tradycji, historii i sposobu życia, zapominając całkowicie o czymś takim jak zwykła ludzka wdzięczność, czy przyzwoitość. 

Europa nie może być bez serca, ale też nie może zachowywać się tak, jakby była pozbawiona rozumu. Nie powinna także zapominać o stanowczości i sile. Tylko silna Europa będzie w stanie pomóc uchodźcom i jednocześnie nie zaszkodzić samej sobie. Słaba Europa zostanie przez nich bowiem nieuchronnie wzgardzona, jako nieatrakcyjna kulturowo i cywilizacyjnie, a wówczas nie sposób zakładać, że będą chcieli stać się Europejczykami. Można natomiast twierdzić, iż przybysze widząc indolencję starego kontynentu będą chcieli odbudować tutaj świat, z którego uciekli, nie widząc po prostu lepszego. W konsekwencji nikt na zaistniałej sytuacji nie skorzysta, gdyż Europa będzie zmagała się z coraz liczniejszymi  muzułmańskimi gettami, a sami Muzułmanie też nie poprawią ostatecznie swego losu.


Europa przegrywa obecnie walkę o serca i umysły Muzułmanów, dla których atrakcyjniejszy jest raczej radykalny Islam. Większość z nich nie widzi w nas chyba promieniującego ośrodka cywilizacyjnego, wzbudzającego uznanie i szacunek, cywilizacji, którą można się zachwycać i której wpływowi można ulec. Tym co natomiast z pewnością dostrzegają, są nasze słabości, które wykorzystują. Politycy europejscy, decydując się na przyjęcie na stary kontynent kolejnych obcych kulturowo imigrantów, szkodzą Europie i w żaden sposób, obserwując ich poczynania, nie da się ich uznać za ojców  założycieli nowej wielokulturowej Europy. Sprawiają oni raczej wrażenie nieporadnych i trochę zagubionych. Przyjmowanie na stary kontynent kolejnych uchodźców może być co prawda uznane za przejaw człowieczeństwa i wielkoduszności, ale mając na uwadze szerszy kontekst jest to raczej przejaw nieodpowiedzialności  i lekkomyślności. W obecnym stanie rzeczy ci uchodźcy zasilą bowiem zapewne wcześniej, czy później muzułmańskie enklawy na terenie Europy lub stworzą nowe nie myśląc wcale o integracji i poszanowaniu europejskich wartości, dokładając jedynie kolejną cegiełkę do upadku Europy jaką znamy.

Cieszyć się z niekontrolowanego napływu obcych cywilizacyjnie mas uchodźców w obecnych warunkach to w duże mierze tak, jakby cieszyć się z coraz to nowych litrów wody wlewających się na Titanica. Pytaniem zasadniczym jest, czy możemy i powinniśmy załatać dziurę i co zrobić z wodą, która już się wlała. Wypompować jako słoną, będącą jedynie ciężarem i przyczyną rdzy, czy odsolić? Naturalna odpowiedź na powyższe pytanie jest chyba taka, że odsolić należy tyle, ile jesteśmy w stanie na naszym statku zmieścić, nie obciążając go jednocześnie, by mógł swobodnie pokonywać wzburzone wody mórz i oceanów. Dziurę natomiast należy naturalnie jak najszybciej załatać, nie zapominając przy tym, żeby mieć cały czas w pogotowiu pompę.

Porzucając zaś metaforę... cywilizacje, które wznoszą mury i odgradzają się od świata upadają. Pogrążają się w degrengoladzie, tracą ducha, aż w końcu przez mury przelewają się najeźdźcy. Postawienie więc uchodźcom tamy, mogłoby być tylko rozwiązaniem tymczasowym,  pozwalającym na zebranie sił i... przejście do kontrofensywy. Ta zaś powinna polegać na promowaniu wartości, na których zbudowana została nasza cywilizacja wszędzie tam, gdzie ludzie cierpią z powodu braku szacunku, dla praw którymi powinni się cieszyć, praw, które są naturalną konsekwencją godności osoby ludzkiej. 




Dudapis

https://commons.wikimedia.org
Rządy PO nie porywały. Partia ta całkowicie jak się wydaje zapomniała, że po to zdobyła władzę, by budować pomyślność Polski. Takie przynajmniej sprawia wrażenie. Nie mniej jednak, jest to partia, która gwarantowała poprzez swój profil rozwój naszego kraju. Dawała nadzieję na Rzeczpospolitą nowoczesną i dostatnią, na uniknięcie losu zaścianka Europy, nie mogącego poradzić sobie ze współczesnością, nie stawiającego pytań i nie szukającego rozwiązań problemów. 


Nasza prawica na czele z PiSem próbuje zawłaszczyć Polskę i uczynić ją jedyną prawdziwą, tj.katolicką, konserwatywną i solidarną, czytaj socjalną, gdzie tylko niektórzy będą zasługiwali na miano Polaków przez duże "P". Wybór Andrzeja Dudy na prezydenta pokazuje, że wszystko zmierza w tym kierunku. Nowy szef państwa nie będzie wbrew temu co twierdzi prezydentem wszystkich Polaków, a tylko części, która oddała na niego swój głos. Twierdzenie, że będzie inaczej jest tylko mydleniem oczu, gdyż Andrzej Duda dość jasno manifestuje swoją postawę konserwatywną właśnie, która dla chyba nawet większości Polaków będzie nie do zaakceptowania. Najbliższe wybory do parlamentu oddadzą z kolei najprawdopodobniej obie izby w ręce prawicy, co oznaczać będzie całkowite objęcie przez nią steru rządów. Ten fakt oznacza, iż czeka kilka lat, które będą krokiem wstecz w rozwoju Polski. Można prognozować, że w obszarze polityki zagranicznej dojdzie nieuchronnie do pogorszenia stosunków naszego kraju z Berlinem i Brukselą, co z kolei odbije się negatywnie na relacji Warszawa - Waszyngton, gdyż ten ostatni uzna nas najprawdopodobniej za kraj peryferyjny. Ów fakt z koeli wykorzysta zaś z pewnością Moskwa... Rządy PiS doprowadzą też do tego, że w kraju również doświadczymy niekorzystnych zajwisk. I tak sferze społeczno - ideologicznej odczujemy najpewniej ucisk konserwatywno - katolickiego gorsetu, a gospodarka będzie musiała się zapewne zmagać z nadmiarem rozwiązań o charakterze socjalnym. Można więc zakładać, że zbliżające się lata będą dla Polski czasem zmarnowanym.


Lekcje II Wojny Światowej

Władimir Putin podczas obchodów zakończenia II Wojny Światowej mówił o lekcji dla świata, płynącej z tej najstraszliwszej katastrofy ubiegłego stulecia. Brzmi to doprawdy dziwnie, kiedy takie słowa wypowiada właśnie on, gdyż używając szkolnych metafor można powiedzieć, że jego Rosja spisuje od III Rzeszy zadanie z błędem. Współczesnej Rosji daleko co prawda do szalejącego nacjonalizmu i obozów zagłady, ale w poszukiwaniu wzorców niebezpiecznie zapuszcza żurawia nie tam gdzie trzeba. Moskwie
zawsze było daleko do standardów reprezentowanych przez świat zachodu, zawsze była odrębnym ośrodkiem cywi

https://commons.wikimedia.org/wiki/
lizacyjnym, szła swoją drogą i jak widać nic się pod tym względem nie zmieniło... a szkoda. Upadek ZSRR tylko na chwilę spowodował, że nasz sąsiad stanął w rozkroku między wschodem a zachodem, by potem znowu stać się sobą. Stać się zachodem, jeżeli rzeczywiście była taka wola, okazało się dla niego zadaniem zbyt trudnym i w końcu, sięgnięto do sprawdzonej tradycji, tradycji samodzierżawia i imperializmu. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka, więc zapewne ono wzięło górę nad logiką i rozumem, które nakazywałby ciężką pracę w pogodni za zachodnimi standardami. Po co więc Putin mówił o lekcji historii, skoro sam jej nie odrobił? Cóż można chyba uznać, iż wynikało to m.in. z czysto ludzkiej chęci poczucia się choć trochę dobrym człowiekiem poprzez niedopuszczanie do siebie myśli, że jest się po tej złej stronie historii i rzeczywiście walczy się na Ukrainie z faszyzmem. Złudzenie to w końcu bardzo wygodna ucieczka.Na pewno adresatem słów Putina był też rosyjski naród, który znowu ma poczucie potęgi i wyjątkowości za sprawą przypomnienia mu, że już kiedyś rozgromił faszystów... I w końcu, co zrozumiałe Putin chce dobrze wypaść przed światem, który lubi i pragnie się chyba  łudzić, że Rosja i jej obecny prezydent nie są tacy źli. Przed światem, który też nie zawsze odrabia pracę domową.
  
Tymi, którzy mają prawo mówić o lekcjach historii są nasi zachodni sąsiedzi. Rzuceni na kolana wkroczyli na drogę demokracji i rządów prawa. To oni mogą pouczać. Rosja bowiem nie dość, że jak wiadomo, sama przyczyniła się do wybuchu II Wojny Światowej, tylko z  konieczności stając się sojusznikiem aliantów, to jak pokazują wydarzenia na Ukrainie, nie wyciągnęła z katastrofy, o której mówił Putin odpowiednich wniosków. Wspominanie więc przez rosyjskiego prezydenta o lekcjach historii płynących z II Wojny Światowej to nic innego jak czysta farsa.


Póki co i zachód cały i Rosja syta

Putin wysyła konwój humanitarny na Ukrainę. Chyba jasne jest dla wszystkich co próbuje osiągnąć, a jednak wszyscy, patrzą się na poczynania prezydenta Rosji  i nie mają bladego pojęcia jak go skutecznie zatrzymać. Najpierw na Krymie pojawiają się jakieś zielone ludzki, co do których pochodzenia nikt nie miał wątpliwości, a jednak prezydent Rosji bezczelnie wmawiał wszystkim, że owi "Marsjanie" wcale nie są od niego, a broń nabyli w sklepie z militariami. Świat się dziwił, niepokoił, potępiał. Ukraińcy nie wiedzieli co w zasadzie robić i ostatecznie nie zrobili nic, tracąc półwysep. Formalnie niby wszystko było w porządku, przeprowadzono referendum i mieszkańcy opowiedzieli się za przyłączeniem do Rosji. Świat mimo, że oficjalnie się nie przyzna dawna już pogodził się z utratą Krymu, a Putin tylko pewnie tylko zaśmiał się w duchu, że tak łatwo mu poszło. Teraz mamy ciąg dalszy. Putin znowu wysyła przebierańców na Ukrainę. Zamiast zielonych ludzików będą białe Kamazy z pomocą humanitarną. Pewnie niedługo pojawią się kolejni przebierańcy w pełnym rynsztunku bojowym, oficjalnie jako siły pokojowe. I tak oto Ukraina straci de facto, kolejny kawałek swojego terytorium, czego nikt nie uzna, ale Putinowi w to graj.  Przy takim scenariuszu integracja Ukrainy z zachodem zostanie znacznie utrudniona, bowiem nie zrezygnuje ona zapewne formalnie, ani z Krymu, ani z obszarów, na których toczą się obecnie walki. Stanie się zapewne sfinlandyzowanym państwem buforowym, położnym między Rosją a Zachodem , o które te dwa ośrodki cywilizacyjne będą ze sobą walczyć w następnych dziesięcioleciach. Póki co i Rosja syta i zachód cały... , tylko Ukraińcy jako piłka w grze muszą czuć się niekomfortowo.